Podtytuł książki mówi wszystko. Obraz policji, jaki wyłania się z opowieści człowieka, który swoją karierę rozpoczął w niej w latach 90., jest szokujący. Loranty nie oszczędza też siebie. Przyznaje się do czynów, za które mógł sam trafić do kryminału. Po lekturze Spowiedzi psa czytelnik zadaje sobie pytanie, jak mogło dojść do takiej degrengolady w służbach, które mają chronić, i na ile wypełniają to zadanie w realiach III Rzeczypospolitej.
Źródło: Tygodnik „Gość Niedzielny”