Bardzo często przedstawia się naukę ewangeliczną tak, jakby sprowadzała się ona do nieokreślonego bliżej moralizowania, do humanizmu – nieco sentymentalnego i trochę zniewieściałego. Panuje przekonanie, że wszystko streszcza się w przykazaniu: „Miłujcie się wzajemnie”. Słowem: jakaś filantropia, mniej skuteczna niż rewolucyjne braterstwo; marzenie trochę ckliwe; religia dla kobiet i ludzi słabych. Tymczasem kiedy rozważaliśmy naukę ostatniego proroka Izraela, wydawało się nam, że zawiera w swej istocie wiedzę, ogromnie bogatą i głęboką. Nie jest ona tylko, ani nawet przede wszystkim, nauką „moralną”, jak się dzisiaj na ogół sądzi, ale jest autentyczną wiedzą, która odnosi się do bytu, to znaczy ontologią.